sobota, 26 stycznia 2013

A co było później?

Jedna z czytelniczek poprosiła mnie, żebym napisała co było później. Szczerze sama nawet nie pomyślałam o tym, ale postanowiłam napisać jak dalej potoczyło się życie Łukasza.

A więc....
Trzy lata po przykrym wydarzeniu odbył się transfer Łukasza do Realu Madryt. Piłkarz bardzo długo zastanawiał się nad podjęcie tej decyzji ze względu na dzieci, jednak w końcu przekonał się do tego.
W Madrycie poznał piękną Hiszpankę-Carmen. Dziewczyna była o 2 lata młodsza od Łukasza i była psychologiem tak jak Ewa. Poznali się kiedy Łukasz zaprowadził do niej Sarę. Dziewczynka nie potrafiła
zaklimatyzować się w nowym środowisku sama i Carmen jej w tym pomogła. Łukasz zaprosił ją na kolację raz, później kolejny i kolejny. Ich spotkania zaczęły przeistaczać się w coś więcej, aż w końcu zaczęli być razem. Po pół roku znajomości postanowili zamieszkać razem. Kuba i Sara w pełni akceptowali nową partnerkę ojca. Dla Sary stała się ona najlepszą przyjaciółką, a dla Kuby ciocią, która we wszystkim go wspierała. Po roku wzięli piękny ślub. Nie zabrakło na nim piłkarzy Realu, Borussi, reprezentacji a także najbliższych państwa młodych. Miesiąc miodowy spędzili w Polsce. Carmen od zawsze marzyła aby tu przyjechać. Polskie góry miały w sobie to coś niesamowitego. 9 miesięcy później na świat przyszła ich córeczka-Isabel. Ich życie toczyło się bez większych przeszkód i problemów. Tworzyli razem szczęśliwą, kochającą się rodzinę.

20 lat później Jakub Piszczek został okrzyknięty najlepszym piłkarzem świata. Od kilku lat gra w FC Barcelonie. Dzięki niemu i jego kolegom z boiska polska reprezentacja może liczyć na zwycięstwo Mistrzostw Świata. Jest mężem Oliwii Błaszczykowskiej i spodziewają się swojego pierwszego dziecka.
Sara została znaną modelką. Jak na razie nie planuje założyć rodziny. Uważa, że teraz jest jej czas i musi się wyszaleć.
Isabel jako jedyna z rodzeństwa zamieszkała w Polsce. Dokładnie w rodzinnej miejscowości swojego taty w Goczałkowicach. Mieszka tu z dziadkami i prowadzi mały motel.
Łukasz i Carmen nadal mieszkają w Madrycie. Pomimo upływu wielu lat piłkarz nadal jak najczęściej odwiedza grób swojej pierwszej żony-Ewy. Bardzo kocha Carmen, ale jego uczucie do Ewy nigdy nie wygasło i zawsze będzie zajmowała pewną część jego serca... aż do śmierci.

-------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że spodobał się wam taki obrót wydarzeń w przyszłości.

sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 21

Miesiąc później
Dzisiaj najważniejszy dzień w życiu Ewy i Łukasza. Ich ślub. Wszystko jest tak jak sobie wymarzyli.
Ona ma piękną białą suknię, on czarny garnitur z białą muchą. Ich świadkami są najbliższe im osoby. Agata i Adam-brat Łukasza. Już za niecałą godzinę będą mężem i żoną. Już dzisiaj Ewa powie Łukaszowi, że będą mieli dziecko.
-Aga, a co jeśli coś się nie uda?-zapytała zestresowana Ewa przyjaciółkę
-Wszystko się uda. Nie wiem po co się tak stresujesz, tym bardziej, że w Twojej sytuacji stres jest nie wskazany. Obrączek pilnuje Adam, Sara jest z babcią i dziadkiem. Wszystko będzie dobrze.
-Tak, będzie dobrze. Powiedziała Ewa i udała się do drzwi.
Po 15 minutach wszyscy byli już pod kościołem. Łukasz widząc Ewę nie mógł opanować zachwytu ale i zdenerwowania. Przyszli małżonkowie strasznie się stresowali.
Po 40 minutach opuścili mury kościoła jako małżeństwo. Później wszyscy bawili się do białego rana na weselu. Łukasz z Ewą około 2 w nocy poszli do swojego apartamentu. Dziewczyna chciała powiedzieć Łukaszowi coś bardzo ważnego.
-No więc mów, bo umrę z ciekawości.-powiedział całując żonę.
-Jestem w ciąży-wypaliła jak najszybciej umiała i odsunęła się kilka centymetrów w tył.
-Boże! Ewa! Będziemy mieli dziecko, nawet nie wiesz jak się cieszę! Kocham Cię!

 8 miesięcy później
http://www.youtube.com/watch?v=hjUtDjcej2s
Już za miesiąc przyjdzie na świat ich synek. Wybrali już dla niego imię. Jakub. Dlaczego właśnie to imię?
Ich najlepszy przyjaciel miał tak na imię. Potrafił radzić sobie ze wszystkim, był stanowczy, zawzięty i potrafił realizować swoje marzenia. Ale przede wszystkim był wspaniałym człowiekiem.
Dzisiaj 15 grudnia. Neven wychodzi z więzienia. Nikt oprócz Ewy nie przyjął jego przeprosić. Jednak ona nie potrafiła mu nie pomóc. Wiedziała, że on zrozumiał swój błąd i bardzo tego żałuje. Z pomocą kilku prawników udało jej się wyciągnąć go z więzienia. Łukasz ani nikt inny ni pochwalał jej decyzji, ale ona była pewna tego co robi i nie umiała z tego zrezygnować. Właśnie czeka pod więzieniem na Nevena. Zaraz ma się tu zjawić. Znalazła dla niego mieszkanie i pracę. Ma go tam zawieść.
Po 1,5 godziny czekania wyszedł zza bramy. Prawie w ogóle się nie zmienił. Był taki sam jak kiedyś, ale jego zachowanie było zupełnie różne od wcześniejszego. Z wyglądu to był ten sam Neven, którego znała wcześniej. W głębi duszy był całkiem innym człowiekiem. Nowym człowiekiem. Ewa pomogła mu zacząć na nowo. Zaufała mu. Sama nie wiedziała dlaczego. Tylko jemu powiedziała prawdę. Powiedziała mu o swojej ciężkiej chorobie. Nie wiedziała czy przeżyje. Jednak wiedziała, że urodzi to dziecko. Strasznie je kocha i wie, że Łukasz da sobie radę. Od ponad roku wiedziała, że ma białaczkę. Włosy je nie wypadały, więc nikt nie zobaczył, że jest chora. Nie leczyła się, bo chemioterapia mogła zaszkodzić dziecku. Musiała dokoncać wyboru. Nie miała przy tym wątpliwości.
Święta Bożego Narodzenia spędzają u rodziców Łukasza. Wszyscy są szczęśliwi. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, że za rok będzie tu Kuba, ale nie będzie Ewy. Sara nie posiada sie z radości, że będzie miała braciszka. Rodzice Łukasza nie mogą się doczekać wnuka. Dziadek już planuje jak będą wspólnie grać w piłkę.
30 grudnia
Ewa czuła się bardzo źle. Łukaszowi wmówiła, że to przez ciąże. Niedługo urodzi i to normalne.
Mężczyzna bawił się z Sarą w salonie, a ona leżała i pisała list... list, który był skierowany do Łukasza.
31 grudnia
Ewa zaczęła rodzić. Cała rodzina i przyjaciele byli w szpitalu. Łukasz niestety nie mógł wejść na salę, więc niecierpliwie czekał na korytarzu. Chodził w tą i z powrotem. Najbardziej irytowało go to, że lekarze co chwilę wychodzili i wchodzili na salę, a nikt nie chciał mu nic powiedzieć. Bał się. Sam nie wiedział czego, jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mu, że wydarzy się coś złego. Coś co odmieni jego życie o 360 stopni. W pewnym momencie wszyscy ucichli i stanęli w miejscu. Usłyszeli płacz dziecka dochodzący z sali. Łukasz uśmiechnął się. Jego rodzice się popłakali. Sara przytulała się do Agaty i mówiła jak będzie bawić się ze swoim braciszkiem. Po chwili z sali wyszedł lekarz. Jego mina nie przemawiała do nikogo.
Nie powiedział nic. Tylko stał i patrzył na nich.
-Mogę ich zobaczyć?-zapytał Łukasz. Lekarz nadal nie odezwał się, ale po chwili przerwał ciszę.
-Przykro mi. Pani Ewa...nie żyje. Ale ma pan syna. -powiedział i wrócił do pomieszczenia.
Łukasz nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Łzy zaczęły napływać mu do oczu. Zaczął płakać jak małe dziecko. Bez zastanowienia wtargnął na salę, w której była Ewa. Zobaczył ją. Nie żyła.  Klęknął przy jej łóżku i płakał. Nic innego nie potrafił w tym momencie zrobić.....

6 miesięcy później
Łukasz musiał się w końcu pozbierać. Nie jest mu łatwo. Ewa nadal jest w jego sercu i zawsze będzie. Kuba jest cudowny. To on i Sara dają mu siłę do życia. Żyje tylko dla nich. Codziennie chodzi na cmentarz. Rozmawia z Ewą. Zanosi tam nawet zdjęcia. Kiedy tam jest czuje jej obecność. Wie, że Ewa zawsze będzie przy nim, Sarze i Kubie. Wie, że ta miłość, która ich łączyła nigdy nie zgaśnie.

Koniec.
________________________________________________________________
Nawet nie wiecie ile łez wylałam pisząc ten rozdział. To opowiadanie było dla
mnie czymś niesamowitym. Odskocznią od życia codziennego, problemów.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną tu przez ten czas i to czytali.
Zapraszam na nowe opowiadanie: http://kochac-to-takze-umiec-sie-rozstac.blogspot.com/

piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 20

-A więc. Dostaliście list. Z więzienia. Od Nevena....-powiedziała. Na reakcję chłopaków nie musiała długo czekać. 
-Pokaż!-krzyknął Mario i wziął list od Ewy.
-Nie, nie otwieraj tego. Nie warto poświęcać czas na takiego kogoś jak on-powiedział Marco i wyrwał z rąk przyjaciela kopertę.
-Nie
-Tak...-piłkarze zaczęli się przekrzykiwać i nawzajem wyrywać sobie kopertę z rąk.
-Dajcie to. Może warto się dowiedzieć co chce nam przekazać-powiedział Łukasz i otworzył kopertę, wyjął z niej list i zaczął na głos czytać.
                                                    Przepraszam Was!
    Nie pamiętam kiedy ostatni raz pisałem list, właściwie to nigdy go nie pisałem. Tym bardziej nigdy też nie przepraszałem. Nikogo nie potrafiłem przeprosić. Wiem, że wielu z was nawet nie będzie chciało tego przeczytać. Wiem też dlaczego. Dlatego, że was zawiodłem. Dlatego, że odebrałem wam kogoś ważnego. Kubę. Najbardziej ucierpiała na tym Agata z Oliwką. To musiało być dla niej ogromnie trudne. Ale wiem też, że to przeze mnie Łukasza oskarżono. Nadal nie potrafię wyjaśnić motywu mojego czynu. Nie wiem co mną wtedy kierowało. Kuba był świetnym przyjacielem. Na pewno teraz jest wam bez niego strasznie pusto. Ta jego charyzma i energia były nie do opisania. Przepraszam. Zdaję sobie sprawę, że moje głupie przepraszam niczego nie zmieni, ale nic innego nie mogę zrobić. Gdybym mógł zrobiłbym wszystko żeby przywrócić życie Kubie. Przez ten czas, który spędzam tu w więzieniu wiele zrozumiałem. Zmieniłem się, nie wiem czy na lepsze, ale mam nadzieję, że jeśli  wyjdę z więzienia to kiedyś mi wybaczycie.
    Sam nie wiem do końca w jakim celu napisałem ten list. Przecież zrobiłem wam najgorsze co tylko mogłem. Mam nadzieję, że Agata ułożyła sobie życie na nowo, ale też, że nigdy nie zapomni o Kubie.

                                                                                                                           Neven.

-I jeszcze ma czelność pisać, żebyśmy mu wybaczyli! I życzy Agacie szczęścia. Nie no...!!!-chodził w kółko zdenerwowany Marco.
-Dobra chłopaki. Ten list każdego z was zaskoczył, więc na dzisiaj koniec treningu. Idźcie do domu, odpocznijcie i przemyślcie sobie to wszystko. Widzimy się jutro.-powiedział Jurgen i opuścił murawę. 
-Trener ma rację. Powinniście to wszystko sobie poukładać. Jakby któryś z was chciał to jestem u siebie i możemy pogadać.-powiedziała i udała się do swojego gabinetu Ewa.
Po chwili usłyszała pukanie do drzwi.
-Proszę-odpowiedziała i do pomieszczenia wszedł Łukasz.
-Dużo masz jeszcze pracy?-zapytał siadając na krześle na przeciwko Ewy.
-Tak, ale nie mogę się na niczym skupić. Ten list od Nevena nie daje mi spokoju. Niby nic szczególnego oprócz przeprosin nie napisał, ale nie mogę zrozumieć po co nam to wysłał.
-Ja też. Marco jest strasznie wkurzony. Prosił żebym Ci powiedział, abyś nie mówiła o tym liście Agacie. 
-Dlaczego? Ja uważam, że ma prawo wiedzieć. W końcu chodzi o jej męża.
-Tak. Ale dobrze wiemy, że Marco strasznie na niej zależy. A Aga jak sie o tym dowie to znowu będzie płakać i przeżywać to wszystko od nowa. 
-No dobra. Jedziemy do domu?
-Jasne, Chodź. Bo mam dla Ciebie niespodziankę.
-Jaką?
-Niespodzianka to niespodzianka. Czeka w domu. Chodźmy-powiedział Łukasz i oboje udali się do jego samochodu. 
-No ale powiedz jaka to niespodzianka?-prosiła dziewczyna Łukasza
-Nie.
-No proszę Łukaszz!!
-Nie.
-Nie to nie będziesz coś chciał-powiedziała i odwróciła głowę w drugą stronę. Reszta drogi do domu minęła im w ciszy. Kiedy Łukasz zaparkował samochód Ewa szybko pobiegła do domu. Weszła do salonu i zobaczyła Michała.
-Michaaaaaaaaał!-krzyknęła i dosłownie rzuciła się na przyjaciela.
-Ewa, puść bo zaraz mnie udusisz.-powiedział śmiejąc się.-Łukasz mnie zaprosił, więc nie byłem w stanie odmówić przyjazdu do Dortmundu.
-Tak się cieszę. -powiedziała-Chcesz kawy?
-Z chęcią.
-To wy sobie pogadajcie a ja pójde zrobić-powiedziała do chłopaków i zniknęła za drzwiami kuchni.
Kiedy wróćiła od razu zapytała Łukasza
-A dlaczego zaprosiłeś do nas Michała?
-No bo skoro nie będzie mnie 3 dni i nie będzie też Marco i Agi, więc Michał się Tobą zajmie.
-Nie  mam 5 lat, ale dziękuję, że pomyślałeś.-powiedziała i pocałowała Łukasza w policzek.
Następnego dnia rano Łukasz musiał już jechać, więc Michał z Ewą mieli mnóstwo czasu, aby swobodnie sobie porozmawiać.
-No to opowiadaj-powiedziała Ewa siadając po turecku koło przyajciela
-Co mam opowiadać?-zapytał z miną WTF?
-Nie co tylko o kim! Jak tam Paulina? Randka się udała?
-Aaaa. Udała się i to bardzo. Chcesz zobaczyć jej zdjęcie jest śliczna.
-Dawaj. No niezła jest! Masz gust. Ciekawe po kim?-zapytała i zarzuciła włosami.
-Hahaha. Na pewno nie po tobie.-powiedział i pokazał jej język.
-Świna!-krzyknęła i walnęła Michała poduszką.
-A więc tak chcesz się bawić!-wstał i zaczął łaskotać Ewę.
-Nie, Michał! Proszę przestań!.....

_________________________________________________________________
A oto Paulina:


10 komentarzy=nowy rozdział

czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział 19


-Ewa. Ja bardzo długo nad tym wszystkim myślałem. I Sara i ja nie .... nie potrafimy bez Ciebie żyć.
Cholernie Cię kocham. -powiedział i pocałował Ewę. 
Dziewczyna była bardzo zaskoczona ale i szczęśliwa. Nigdy nie czuła się tak jak w tym momencie.
-Przepraszam, że ci nie wierzyłem. Nie wiem jak mogłem być taki głupi. 
-Ale... ale przecież..-Łukasz przerwał jej
-Nie ma żadnego ale. Aga opowiedziała mi wszystko jak było z Marcinem. Kocham Cię
-Ja Ciebie też kocham. I też przepraszam za to, że nie powiedziałam Ci wcześniej jak to było.
-Nie mówmy już o tym. Chodź do środka, Sara na pewno się ucieszy jak Cię zobaczy.
-Tak. Tylko ja jestem z Michałem-powiedziała wskazując na samochód przyjaciela
-To powiedz mu, żeby też przyszedł.
-Okej.-mówiąc to odeszła w stronę auta. -Pogodziłam się z Łukaszem. Chodź do domu, bo strasznie się stęskniłam za Sarą.
-Nie. Skoro już wszystko w porządku to ty idź a ja wracam do Warszawy. Mam wieczorem randkę.
-Randkę? Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?! Z kim?-zapytała
-Z dziewczyną-powiedział z chytrym uśmiechem. Ewa popatrzyła na niego z miną, która wyrażała więcej niż słowa-"jeśli mi nie powiesz to Cię zabiję".-No dobra. Jest świetna. Ma na imię Paulina. Poznaliśmy się nie dawno. Była na meczu. Nie kibicowała nam, ale podeszła po autograf i jakoś się tak zgadaliśmy.
-To fajnie. Trzymam kciuki, żeby wszystko się udało.Pa-pocałowała Michała w policzek i pobiegła w stronę domu Piszczków.
-Dzień dobry-krzyknęła wchodząc
-Ewa jak dobrze Cię wiedzieć-powiedziała mama Łukasza
-Ewaaaaaa!-krzyknęła rzucając się na dziewczynę Sara.-W końcu jesteś! Strasznie za Tobą tęskniłam.
-Ja za Tobą też skarbie. Czy mi się wydaje czy urosłaś?-zapytała z uśmiechem
-Nie wydaje Ci się. Niedługo będę bardzo, bardzo duża i będę grać w piłkę na takim dużym boisku jak Łukasz-powiedziała z uśmiechem i pobiegła w stronę jadalni.
-Siadajcie. Zrobiłam obiad. Mam nadzieję, że będzie wam smakowało.
Po kilku dniach spędzonych w Goczałkowicach nadszedł czas na powrót do Dortmundu. Całej trójce nie chciało się wracać. Sara kochała grać w piłkę z dziadkiem i Łukaszem. Ojciec piłkarza obiecał małej, że niedługo ją odwiedzi i znowu razem pograją. 
Po długiej i monotonnej podróży wrócili do Dortmundu. Kiedy tylko weszli do domu od razu poszli spać, ponieważ nie mieli siły na nic więcej.
Rano Łukasz z Ewą musieli jechać do pracy, a Sara poszła do przedszkola. 
Dziewczyna wchodząc do swojego biura zobaczyła na biurku stos papierów. Od razu widziała, że czeka ją pracowity dzień. Piłkarze jak zwykle swoim zachowaniem nie pozwalali trenerowi zrobić normalnego treningu. Ciągle skakali i wydurniali się. Jednak kiedy na murawę weszła Ewa  wszyscy nagle spoważnieli. Jej mina nie była wesoła, a to nie oznaczało niczego dobrego.
-Fajnie, że się uspokoiliście. Trenerze mogę coś im powiedzieć?-zapytała zwracając się w kierunku Kloppa.
-Jasne-odpowiedział
-A więc. Dostaliście list. Z więzienia. Od Nevena....

_______________________________________________________________________
19. :) Mam nadzieję, że wam się podoba. I tak wiem, że krótki.
Co najmniej 10 komentarzy=nowy rozdział

piątek, 4 stycznia 2013

Rozdział 18

Wracam! Doszłam do wniosku, że nie potrafię już normalnie funkcjonować jak czegoś tu nie napiszę. Wiem, że jednym się podoba jak piszę, drugim nie, ale bardzo a to bardzo się cieszę, że jest kilka osób, które czytały i mam  na dzieję, że znowu będą czytać to opowiadanie.
_______________________________________________________


(...)
-Witam. Państwo w jakiej sprawie?
-Jestem Ewa. Miałam romans z pani synem....
-Następna? Nie mogę w to uwierzyć! A pan kim jest?-zapytała kobieta
-Przyjacielem Ewy.
-Proszę wejdźcie-powiedziała wskazując dłonią na drzwi.-Niech mi pani powie dlaczego tu przyjechaliście? Marcina tu nie ma, Joasi też.
-Przyjechaliśmy, bo chciałam porozmawiać z panią. Marcin nie chce mnie słuchać i rozbił mój związek. I tak to prawda mieliśmy romans, ale ja nikogo wtedy nie miałam i nie wiedziałam, że on ma żonę. Jak tylko się dowiedziałam zerwałam z nim kontakt, ale nasze ponowne spotkanie było nieuniknione. Łukasz-mój narzeczony też jest piłkarzem i gra w reprezentacji. Marcin pokazał mu nasze stare zdjęcia i on teraz myśli, że zdradziłam go z Marcinem. 
-Przepraszam, że Ci przerwę, ale próbowałaś rozmawiać z Marcinem?-zapytała kobieta
-Tak. Dzwoniłam do niego. Nawet powiedziałam, że jeśli tego nie odkręci to wyznam prawdę pani, no ale jego to nawet nie ruszyło. Przyjechałam tu bo mam nadzieję, że może pani jakoś go przekona.
-Nie wiem co mam Ci powiedzieć. Nie jesteś pierwszą dziewczyną, z którą Marcin zdradził Asię. Ale nie sądziłam, że zrobi coś takiego. Obiecuję Ci, że zrobię wszystko, żeby Marcin odkręcił wszystko.
-Naprawdę? Bardzo pani dziękuję. My już będziemy się zbierać. 
-Ale możecie zostać.-powiedziała kobieta z uśmiechem.
-Dziękujemy za zaproszenie, ale mamy już zarezerwowane bilety na samolot.
-No dobrze. Jak tylko zobaczę się z Marcinem to z nim porozmawiam.
-Do widzenia-powiedzieli oboje i wyszli z domu kobiety.
Wzięli taksówkę i pojechali na lotnisko. Po godzinie byli już na miejscu i wsiadali na pokład samolotu. Kiedy przeszli przez wszystkie procedury zajęli miejsca i rozpoczęli rozmowę.
-Co masz zamiar teraz zrobić?-zapytał przyjaciółkę Michał
-Nie wiem. Nie mam pojęcia. Jutro kończy się zgrupowanie. Łukasz na pewno pojedzie do rodziców i weźmie ze sobą Sarę, a ja bardzo chciałabym ją zobaczyć. W końcu to razem ją adoptowaliśmy. Też mam prawo ją widzieć.-odpowiedziała
-Zostaniesz dzisiaj u mnie, a jutro pojedziemy do Goczałkowic do rodziców Łukasza. Spotkasz się z Sarą a przy okazji będziecie mieli okazję porozmawiać i może coś sobie wyjaśnicie.
-Wątpię. Łukasz mi nie uwierzy. No bo co ja mam mu powiedzieć? Że te zdjęcia są stare? Nie będzie chciał tego słuchać. 
-Zawsze możesz spróbować. 
Ewa już się nie odzywała, musiała sama sobie wszystko przemyśleć.Po kilu godzinach wylądowali na Okręciu i pojechali do domu Michała. Dziewczyna nie miała ochoty na rozmowy, więc wzięła szybki prysznic i powiedziała, że idzie spać. Tak na prawdę leżała i płakała. Kochała Łukasza i to bardzo. Nie mogła wyobrazić sobie życia bez niego, a teraz wszystko zapowiadało się na to, że będzie musiała nauczyć się tego. Jeszcze bardziej dołowała ją myśl o tym, że jeśli ktoś się dowie o ich rozstaniu Sara będzie musiała wrócić do domu dziecka...
Rano obudził ją Michał. Zjedli śniadanie i ruszyli w drogę do Goczałkowic. Musieli wstać dość wcześnie bo z Warszawy mieli do przebycia dość długą drogę. Przez większość podróży nie zamienili ani słowa. Każda próba podjęcia rozmowy przez Michała kończyła się tym, że Ewa odwracała wzrok w drugą stronę i nie odzywała sie. Po kilku godzinach dojechali na miejsce. Kiedy mężczyzna zaparkował pod domem Piszczków Ewa zauważyła samochód Łukasza.
-A więc tu jest-powiedziała ze strachem w głosie.
-Dasz radę-powiedział Michał-Będę tu na Ciebie czekał.
-Okej. Idę-powiedziała i szybko wyszła z samochodu. Jednak czym bliżej podchodziła do drzwi tym wolniej szła. Bała się, że Łukasz nawet nie bedzie chciał jej widzieć. Z niepewnością zapukała do drzwi. Po chwili otworzył jej nikt inny jak Łukasz.
-Co ty tutaj robisz?!-zapytał wyraźnie unosząc głos
-Chciałam... chciałam zobaczyć Sarę i .... Ciebie-ostatnie słowo wypowiedziała bardzo cicho. Nie wiedziała czego ma oczekiwać. Łukasz nic nie mówił, ona też. Po chwili mężczyzna przerwał panującą między nimi ciszę.
-Ewa. Ja bardzo długo nad tym wszystkim myślałem. I Sara i ja nie .....

______________________________________________________
Kochani, jeśli ktoś to czyta niech zostawi komentarz. Chcę zobaczyć czy jest 
sens aby nadal pisać to opowiadanie. Nie wiem czy ktoś to czyta i ma zamiar to
kontynuować.

niedziela, 23 grudnia 2012

Zawieszam

Postanowiłam na jakiś czas zawiesić tego bloga. Nowe rozdziały miały być już po nowym roku, ale ich nie będzie. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tutaj wrócę.
Życzę wam wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku.

piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 17

Wieczorem wszyscy piłkarze i ich bliscy mieli wieczór integracyjny. Ich dzieci po 21 poszły spać a reszta bawiła się świetnie. Ewa z Pauliną zapomniały nawet na chwilę o Marcinie i oddały się szaleństwom.
Po imprezie, która trwała do 3 nad ranem wszyscy udali się do swoich pokoi w celu odespania.

Rano Łukasza i jego współlokatora obudziło głośne pukanie do drzwi. Przemek z niechęcią wstał, bo wiedział, że na Łukasza w tym wypadku nie ma co liczyć. Kiedy otworzył drzwi stał w nich nikt inny jak Marcin Wasilewski.
-Wasyl? Jesteś nienormalny?! Jest 8 rano. O tej porze normalni ludzie śpią-powiedział akcentując słowo śpią.
-Wiem, ale mam ważną sprawę.
-To mów jaką i spadaj.
-Nie do Ciebie tylko do Łukasza.
-Do Łukasza? Wchodź... Łukasz! Wasyl do Ciebie.
-O matko. Co chcesz?
Marcin nic nie odpowiedział tylko popatrzył znacząco na Przemka.
-O ja miałem iść na śniadanie.-powiedział bramkarz i opuścił pomieszczenie.
-No to co jest aż tak ważne, że budzisz mnie o 8 rano?!-zapytał zaspany Łukasz
-Raczej kto-powiedział szyderczo się uśmiechając.
-Możesz jaśniej?-zapytał zdenerwowany już Łukasz
-Masz.
-Co to jest?
-Koperta, a w niej zdjęcia, które na pewno Cię zaciekawią.-powiedział i wyszedł z pokoju.
Łukasz wstał i wziął białą kopertę, która leżała  na stoliku. Otworzył ją i to co zobaczył nie mieściło mu się w głowie. Ewa i Wasyl?! To chyba jakieś żarty. Przecież on ma żone a ona mnie.
-To niemożliwe !-krzyknął i wyszedł z pokoju. Kiedy dotarł pod pokój Ewy i Pauliny zaczął mocno walić do drzwi. Otworzyła mu zaspana Paulina
-Pali się?!-krzyknęła na powitanie
-Gdzie Ewa?- zapytał wściekły.-No gdzie ona jest!?!?!
-Nie wiem i nie krzycz na mnie. Wstałam i już jej nie było.
Piłkarz bez słowa wyszedł w poszukiwaniu Ewy. Nie było jej nigdzie. Ostatnim miejscem, którego nie sprawdził była stołówka. Wszedł do niej i zobaczył ją. Siedziała przy stoliku z Przemkiem i z czegoś się śmiała.
-Możesz mi to wyjaśnić?!-krzyknął rzucając przed nią zdjęcia
-Łukasz uspokój się. Nie jesteś tu sam-powiedziała i sięgnęła po zdjęcia rozsypane po podłodze. Kiedy zobaczyła, że jest na nich ona i Marcin poczuła mocy ucisk w sercu. Nie wiedziała o co Łukaszowi chodzi, przecież to było tak dawno.
-Ale Łukasz, przecież te zdjęcia są stare. To było dawno,
-Nie chcę słuchać Twoich tłumaczeń. Wynoś się.-powiedział i opuścił stołówkę.
Łzy strasznie szybko spływały po jej policzkach. Wiedziała, że nie podaruje tego Marcinowi, ale teraz ważniejszy był Łukasz. Wstała i szybko za nim pobiegła. Dogoniła go keidy wchodził do jej pokoju. Zobaczyła, że zaczął pakować jej rzeczy .
-Za godzinę ma Cię tu nie być. Do Sary wynajmę opiekunkę.-powiedział sucho
-Łukasz, ale ja... przecież Sara ja ją kocham.
-Proszę Cię! Kochasz? Ty w ogóle wiesz co to znaczy? Bo skoro potrafisz zabawiać sie z moim kumplem z reprezentacji ...-Ewa mu przerwała
-To było dawno! Nie byłam wtedy z tobą. Naprawdę!
-Nie obchodzi mnie to. Nie chcę Cię więcej widzieć.-powiedział i wyszedł.
Ewa po kilkunastu minutach siedzenia w kącie i płakania wstała i zaczęła pakować swoje rzeczy. Znała charakter Łukasza i wiedziała, że jeśli nie będzie miała dowodów to on jej nie uwierzy. Spakowała się, pożegnała ze wszystkimi i pojechała na lotnisko. W samolocie nie mogła opanować łez. Myśląc o tym, że nie zobaczy Sary przytłaczała ją najbardziej. Pokochała ją jak własne dziecko.
W rozmyślaniach przeszkodził jej głos stewardessy informujący o lądowaniu na Okręciu.
Z lotniska odebrał ją Michał. Pojechała z nim do jego domu i wszystko po kolei mu opowiedziała.
-Nie płacz-powiedział przytulając przyjaciółkę.-Coś wymyślimy.
-Tobie jest łatwo powiedzieć.-powiedziała szlochając
-Wiem. Zmusimy Marcina do tego aby powiedział Łukaszowi prawdę.
-Taa. Ciekawe jak?
-Jeśli dobrowolnie się nie zgodzi to powiemy to jego żonie. Ona na pewno się z nim rozwiedzie, więc może wtedy Łukasz Ci uwierzy.
-A co jeśli nie ?
-To wtedy wymyślimy inny plan. -powiedział i wstał z kanapy.-Wstawaj!
-Po co ?
-Lecimy do Belgii. I nie próbuj się sprzeciwiać.
W ciągu godzinu udało im się znaleźć 2 wolne bilety na jutrzejszy samolot.
Rano wstali o 5, bo o 6.30 mieli wylot. Szybko się zebrali i pojechali na lotnisko. W samolocie dokładnie omówili szczegóły swojego planu. Po odebraniu bagażów wzięli taksówkę i pojechali pod dom Marcina.
Będą już na miejscu Ewa zadzwoniła do niego. Odebrał po trzech sygnałach.
-Witaj kochanie.
-Jeśli nie powiesz Łukaszowi prawdy to Twoja żona i matka dowiedzą się o Twoich zdradach-powiedziała stanowczo.
-Haha. Myślisz, że mnie przestraszysz. Joanna jest ze mną. A dzieci z matką w Belgii, więc nie masz jak tego zrobić.
-Jestem pod twoim domem. I twoja matka i dzieci wyśmienicie się bawią na dworze.
Po tych słowach piłkarz na chwilę zamilkł ale po chwili namysłu odpowiedział
-Niezłe bajeczki wymyślasz. Nic nie będę mówił twojemu Łukaszkowi-powiedział i rozłączył się.
-I co? -zapytał Michał
-Nic. Nie zgodził się-odparła zrezygnowanym głosem.
-No to chodź-wstał i pociągnął Ewę w kierunku drzwi .
Zapukali i po chwili z ogrodu dobiegł głos starszej kobiety
-Tutaj jestem! -krzyknęła
-Dzień dobry-powiedzieli
-Witam. Państwo w jakiej sprawie?
-Jestem Ewa. Miałam romans z pani synem....
________________________________________________________
Już 17 rozdział. Nie mogę uwierzyć w to jak ten czas szybko mija.
Wiem, że rozdział kończy się dziwnie, ale tak postanowiłam zakończyć ten rok na tym blogu.
Na święta przez większość czasu nie będzie mnie w domu, więc nowy rozdział dopiero w nowym roku.
Życzę wam wesołych, zdrowych i pogodnych świąt oraz szczęśliwego nowego roku. :)